Dancehall istnieje od prawie 30 lat. Także i u nas miał i ma całkiem spore audytorium, jednak dopiero od niedawna zaczął docierać do zwykłych zjadaczy chleba. Featuringi Lady Saw i Bounty Killera u No Doubt, czy Beenie Mana u J. Jackson, spowodowały w Polsce lekki zamęt, który wraz z dotarciem do Polski famy o Seanu Paulu, ewoluował w istną rewolucję w laickich głowach.
Dancehall w Polsce istniał, ale dotąd powstawał i doceniany był w dość kameralnych kręgach. Hip-hop'owi Dj'e przemycali go najpierw nieśmiało, gdzieś między Gangstarrem a Missy Elliott, z czasem coraz częściej i śmielej. Dziś, po pojawieniu się w sklepach "Dutty Rock" możemy obserwować na naszych ziemiach prawdziwy boom. Dancehall przestał być niszowy, zaczął poszerzać kręgi swych zwolenników i już całkowicie podbił parkiety. Wśród jego radykalnych zwolenników pojawia się obawa, że z czasem zapanuje na niego taka moda, jak zapanowała niegdyś na Hip-Hop. I chociaż spotykanie się z tą samą, ścisłą grupą osób na imprezach miało swój urok, to jednak pora przyjąć z entuzjazmem ten masowy zachwyt rytmami z Jamajki. Wreszcie, aby posłuchać dobrego dancehall'u nie trzeba puszczać sobie w domu własnych płyt, ale można wyjść do miasta i bawić się przy nim nawet w kilku miejscach naraz. W końcu nie ma nic lepszego, niż zachrypnięte głosy i dźwięki porywające do tańca tak skutecznie, że wszystko poza nimi, przestaje się liczyć.
Dancehall queen !